sobota, 3 maja 2014

1. Tęskniłam.

Jeśli mam być szczera - jestem przerażona. Jestem sfrustrowana i nad zwyczajniej w świecie się boję. Nie znoszę pytań, czemu zaczęłam, czemu to kontynuuję czy określeń obrażających mnie w taki czy inny sposób. Nigdy nie mówię o swojej przeszłości, bo to właśnie ona skłoniła mnie do tego wszystkiego. Mam dopiero 17 lat a za sobą bagaż doświadczeń.

Wyszłam z wanny i stanęłam na kafelkach naga przed lustrem. Zobaczyłam odbicie wychudzonej brunetki, bez cienia radości w oczach. Dotknęłam palcami udo, wodząc po bliźnie, która na zawsze szpeci moje ciało, gdy wspomnienia przeleciały w mojej głowie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na siebie. To nie byłam ja. To nie chciałam być ja.

Ubrałam się w szare obcisłe dresy i grube skarpety. Nie nałożyłam koszulki, tylko przechadzałam się po mieszkaniu w samym staniku. Tak czułam się najwygodniej i mimo chłodnego powietrza za oknem, było mi ciepło.

Właśnie byłam w trakcie palenia papierosa, kiedy zaskoczył mnie dzwonek do drzwi. Zagasiłam go i podeszłam do drzwi. Nigdy nie zaglądam przez wizjer, więc od razu je otworzyłam.

- Powinienem częściej przychodzić, skoro witasz mnie półnaga. - powiedział z zarozumiałym uśmieszkiem Patrick, skanując mnie od góry do pasa.

Zasłoniłam się rękoma, odwróciłam zostawiając drzwi otwarte i z łazienki chwyciłam podkoszulek.

- Co tu robisz? - wróciłam z powrotem do przedpokoju, w którym stał już Patrick.

- Chciałem się z tobą zobaczyć. - podszedł bliżej mnie.

Patrick był ode mnie starszy o 4 lata. Był dużo wyższy ode mnie i dobrze zbudowany. Dużo czasu spędzał na siłowni i wdawał się w niepotrzebne bójki. Miał zielone oczy, które zmieniały się w szare jak był zły. Krótkie czarne włosy, które dobrze łączyły się z ciemną karnacją i wyostrzona linia szczęki, sprawiały że wyglądał jak członek mafii czy coś tego rodzaju.

- Widzieliśmy się wczoraj.

- Przez sekundę. Przyznaj, że tęskniłaś. - uśmiechnął się.

- Ja.. przyznaję. - nie mogę dłużej go okłamywać.

- Powiedz to. - objął mnie w talii i delikatnie do siebie przycisnął.

- Tęskniłam. - Czy moje hormony mogłyby się teraz schować?

- Ja też. - szepnął mi do ucha i lekko pocałował poniżej. - Może się rozluźnimy?

- Powinniśmy. - czy mój głos drży?

- Masz? - wyszeptał między pocałunkami.

- Mam.

Odsunął się ode mnie i trącił palcem mój nos po czym poszedł do pokoju otwierając komodę. Tak, znał moją skrytkę, kiedyś razem trzymaliśmy tam towar. Podszedł do stołu i wysypał połowę, układając kreski. Wciągnął wszystkie nawet nie pytając mnie czy chcę. Co jest?

Podeszłam do niego i szarpnęłam za ramię. Uniosłam brwi i wskazałam na stół, na którym chwilę wcześniej leżał proszek.

- Nic dziś nie brałem. - odparł pociągając nosem. - Muszę iść. - wstał z podłogi i przeciągnął mięśnie. - Dzięki mała. - pocałował mnie w policzek i zaczął kierować się w stronę wyjścia.

Co to było? Czy on mnie chwile temu mnie bajerował bo chciał działkę? Otrząsnęłam się szybko i ruszyłam za nim. Złapałam go za ramię i odwróciłam w swoją stronę.

- Co to było? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - przyszedłeś tu po dragi?

- Tak wyszło. - przewrócił oczami, odwrócił się i wyszedł.

Z Patrickiem poznałam się jakieś 2 lata temu, na jakiejś domówce. Nie będę ukrywać, spodobał mi się, ale był z dziewczyną, więc odpuściłam. Ponownie spotkałam go jakieś pół roku później w barze. Dosiadł się do mnie, zaczęliśmy rozmawiać a dalej potoczyło się już szybko.

Na dzień dzisiejszy wiem, że czuje coś do niego, ale on to wykorzystuje. Oczywiście jestem na tyle głupia, żeby mu wierzyć i żeby robił ze mną co chce.

Dzisiaj chciałam żeby został, w wiadomym celu. Brakuje mi tego, myślę że po prostu tylko wtedy czuję się chciana.
Ale nie został, a ja doskonale znam powód, którym jest jego dziecko. Dowiedziałam się o nim jakieś trzy miesiące temu.

 Od kiedy wygarnęłam Patrickowi, że brzydzę się jego fałszywością a on oznajmił mi że cały czas miał dziewczynę a rok temu urodziła mu się córka, po czym prosto w twarz krzyknął, że zaręczył się, nie spaliśmy ze sobą ani razu.

 Tak po prostu mi to wygarnął i odszedł, zostawiając na miesiące samą.


.....


Znowu nie spałam, było ok 4 w nocy. Któryś dzień z rzędu, regularnie wciągałam to świństwo i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to może skończyć się naprawdę źle. Mimo, że przeszłość dopadała mnie na każdym możliwym kroku, starałam się iść na przód. Jakkolwiek ironicznie to w tym momencie brzmi.

Nie mogłam wyrzucić Patricka ze swojej głowy. Nie wiem czy to przez to, że tak bardzo byłam do niego przywiązana, czy dlatego, że pojawił się w moim życiu w momencie, kiedy prawie zapomniałam czemu mnie zostawił, mimo że nigdy nie byliśmy w związku. Biłam się ze swoimi myślami, jedna część mnie chciała by on teraz tu był, a druga część nie chciała już nigdy go zobaczyć.

Zgadnijcie, którą część siebie posłuchałam?

- Ta? - usłyszałam przy uchu w słuchawce telefonu po 2 sygnale.

Bałam się odezwać, w sumie nie wiedziałam co powiedzieć i po jaką cholerę to robię. Milczałam jeszcze chwilę, po czym się odezwałam

- Przyjdź do mnie. - uciekło z moich ust prawie nie kontrolowanie.

- Hm.. - po drugiej stronie usłyszałam tylko cichy chichot wywołany wygraną, postawieniu na swoim i pewnością siebie. - Niedługo będę. - dodał po chwili.

Nie musiałam długo czekać. ''Niedługo'' w jego słowniku oznaczało góra 20 minut. Zakładam, że od razu po moim telefonie zarzucił coś na siebie i ruszył w drogę. Zawsze tak robił, co znaczy że nie mieszka jeszcze z ''narzeczoną''.

- Nie wiedziałem, że aż tak tęsknisz. - Usłyszałam po otwarciu mu drzwi do mieszkania.

Stał oparty jedną ręką o framugę ze skrzyżowanymi nogami, uśmiechając się chytrze. Miał na sobie białą koszulkę w lekko podwiniętymi rękawami, która wyraźnie ukazywała mięśnie. Nisko opuszczone jasne dżinsy i idealnie białe nike. W ręku trzymał kurtkę, zakładam że zdążył ją zdjąć wchodząc po schodach.

Nie odezwałam się tylko cofnęłam się na bok, wpuszczając go do środka. Patrick przejechał wierzchem dłoni po moim odkrytym ramieniu a mnie wbrew sobie przeszły dreszcze.

- Zostaniesz? - szepnęłam.

- Nie mogę, dziś na noc jadę do Susan - dotknął mojej dłoni i złączył nasze palce zerkając na nie z góry.

Wyrwałam rękę i poszłam do pokoju, siadając na fotelu.

- Czemu się złościsz? Wiedziałaś, że z nią jestem, a i tak zadzwoniłaś. - usiadł na oparciu obok mnie.

- A ty? Czemu się zgodziłeś tu przyjść w takim razie? - uniosłam głowę do góry zerkając na niego.

- Nie zadawaj zbędnych pytań. - potarł moją nogę i wstał podchodząc do komody.

Zagadka rozwiązana. Przyszedł bo wiedział, że mam dragi.

- Zostaw to. - również wstałam.

- Co? - odwrócił się z woreczkiem w ręku.

- Słyszałeś, zostaw to.

- Kochanie, nie złość się. - podszedł do mnie pocierając kciukiem mój policzek i pocałował w czoło. - Chodź. - złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę łóżka. Usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana. Jedną ręką objął mnie w talii a drugą położył na moim udzie. Siedziałam na nim bokiem, więc co jakiś czas muskał mój policzek i szczękę ustami.

- To jak? Po jednej? - przytaknęłam głową i zeszłam z jego kolan. Ułożył dwie kreski na stole i wciągnęliśmy po jednej.

Odchylił się do tyłu a ja skorzystałam z okazji i ponownie usiadłam mu na kolanach, tylko tym razem okrakiem.

- Co ty robisz? - spytał zszokowany.

- A jak myślisz? - szepnęłam i pocałowałam go w usta. Gwałtownie mnie odepchnął, tak że wylądowałam na podłodze. Wstał i spojrzał na mnie z wyższością? Albo pogardą?

- Zwariowałaś? Nie dociera do Ciebie, że jestem zaręczony? - krzyknął.

Również wstałam i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało! - podniosłam głos.

- Może dlatego, że wcześniej nie wiedziałem, że jesteś tylko zwykłą dziwką! - chyba się przesłyszałam.

- Nie mów tak. - ściszyłam głos.

- Prawda Cię przeraża? Dobrze wiesz po co przyszedłem i na pewno nie była to twoja osoba.

Milczałam przez chwilę. To nie tak, że pierwszy raz coś takiego usłyszałam.

Kiedy się odwrócił i ruszył do wyjścia krzyknęłam za nim:

- Jesteś zwykłym chujem.

W tym momencie stanął, odwrócił się i podszedł do mnie wymierzając mi policzek. Z powodu jego siły od razu upadłam na kolana, lekko zszokowana. Tak, to też nie zdarzyło się pierwszy raz.

Splunął po czym skrzywił się patrząc na mnie.

- Nigdy tak do mnie nie mów, już kiedyś to przerabialiśmy. - odwróciwszy się wyszedł z mojego domu.

Zostawił mnie na podłodze.

 Dotknęłam policzek dłonią i od razu ją odsunęłam z powodu szczypania. Byłam pewna, że zostanie mi ślad.

 Zawsze zostawały.

_________________________

Pierwszy rozdział, nie wiem czy ktoś czyta, ale w każdym razie w następnym będzie już Justin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zabraniam kopiowania treści bloga!