niedziela, 9 listopada 2014

9. Chciałem Cię zobaczyć.

W przypadku pytań zapraszam:
http://ask.fm/vivienne_pl

____________________________________________________


Po wszystkim przenieśliśmy się do salonu. Patrick w samych bokserkach, palący skręta. Ja w samej bieliźnie, siedząc bokiem i trzymając nogi na jego udach. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam, przecież całowałam się w tym samym dniu też z Justinem. Ale biorąc pod uwagę fakt, że nie jestem ani z jednym, ani z drugim to chyba nic źle nie zrobiłam prawda?

Chłopak podał mi skręta i zaczął przesuwać swoją dłonią po moich łydkach. Zaciągnęłam się i odchyliłam głowę do tyłu, po chwili wypuszczając dym z ust.

- Musisz już iść. - wyrwał mnie z błogiego stanu Patrick.

- Co? Czemu? - spojrzałam na niego marszcząc brwi.

- Nie mieszkam sam, pamiętasz? - zdjął moje nogi i wstał.

- Przyprowadziłeś mnie tutaj, pamiętasz? - o co mu do cholery chodzi?

- Owszem, ale się zasiedziałaś. Moja dziewczyna zaraz powinna być w domu. - och.

- Która? - właściwie ile on ich ma?

- Susan, a która niby? - zaczynał się wściekać.

- Czegoś tu nie rozumiem. Jesteś z nimi dwiema i do tego pieprzysz mnie? - co za popaprany koleś.

- Nie muszę Ci się tłumaczyć. - warknął. - A tak dla jasności, z tobą to był jednorazowy wybryk, skończyłem z ćpunkami. - och, zabolało.

- Ta, powiedział ćpun. - mruknęłam do siebie, odwracając się i nie chcąc aby to usłyszał. 

Zaczęłam kierować się do kuchni po moje ubrania, które wcześniej tam porozrzucaliśmy, ale w połowie drogi zostałam popchnięta i poleciałam do przodu. Upadłam z głośnym hukiem a kiedy chłopak złapał mnie za włosy i podniósł moją głowę, jęknęłam z bólu.

- Nigdy nie mów, że jestem ćpunem. - czyli jednak usłyszał. - Zabieraj te szmaty i wypierdalaj z mojego domu.

Puścił mnie a ja szybko wstałam i zaczęłam się ubierać w swoje ubrania. 

Nie odzywałam się, nawet nie popatrzyłam w jego stronę. Co miałam zrobić? On traktuje mnie gorzej niż jakąś kurwę z ulicy. Zabolały mnie jego słowa i to, że tak po prostu wyrzucił mnie ze swojego domu.

Na prawdę jestem aż tak nic nie warta? 

Szybko kierując się do drzwi wyjściowych, przeszłam przez salon i zabrałam ze stolika woreczek z białym proszkiem. Nie obchodziło mnie to czy zauważy. Wykorzystał mnie. Wziął mnie, co prawda za moją zgodą, ale po wszystkim wyrzucił, więc ja wezmę chociaż to.

Wyszłam z domu kierując się do bramy, którą ogrodzony jest cały dom, kiedy ktoś mnie uprzedził.

Zobaczyłam niską brunetkę, prowadzącą wózek. Kurwa. Dziewczyna mnie zobaczyła i zmarszczyła brwi.

- A ty to kto? - jaka chamska.

- Um.. właściwie to.. - nie dokończyłam mówić, bo przerwał mi krzyk Patricka, który wyszedł z domu.

- Kochanie!

Odruchowo odwróciłam głowę, choć dobrze wiem, że to nie było do mnie.

Podszedł do nas i pocałował dziewczynę namiętnie w usta. Gdyby tylko ona wiedziała co on niedawno robił mi tymi ustami. Oderwał się od niej i zaczął robić głupie miny do dziecka w wózku.

- Co ty tu jeszcze robisz? - spojrzał na mnie.

- Kto to, kochanie? - dziewczyna zwróciła się do Patricka. Boże, ile czułości. Ble.

- Zgubiła się. - jak miło. - chodź do domu. - uśmiechnął się do niej i złapał wózek.

Dziewczyna patrzyła na mnie jakby mu nie wierzyła, ale ja nie chciałam patrzeć na nią. Wybiegłam stamtąd jak najszybciej. 

On się nigdy nie zmieni. Nigdy nie zacznie mnie traktować z szacunkiem i godnością. Już zawsze będę dla niego osobą do towarzystwa w łóżku. A ja dalej będę naiwna i będę się na to zgadzać.

Nie chciałam wracać do tej dziury w której mieszkam. Miałam mało czasu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie stać mnie było nawet na noc w najtańszym motelu.

Włóczyłam się jakieś 2 godziny po mieście, czasem wchodząc w zapomniane alejki, aby sobie ulżyć i wciągnąć. Wróciłam do mieszkania i od razu rzuciłam się do łóżka.

....

Budząc się zerknęłam na zegarek i się zdziwiłam, że jest po 13. Wstałam od razu i ruszyłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam tosty i zaczęłam myśleć. Nawet nie wiem ile mogę zostać w tym mieszkaniu. Straciłam poczucie czasu. Co się ze mną dzieje?

Po zjedzeniu wzięłam szybki prysznic i po wykonaniu wszystkich czynności ruszyłam prosto do pokoju w stronę łóżka, wyjmując z pod niego niewielka torbę.

Podeszłam do szafy i zdałam sobie sprawę, jak mało posiadam. Jak mało jestem sama warta.

Zaczęłam pakować ubrania, których było niewiele. Wrzucałam je swobodnie do torby, nie przejmując się że może zabraknąć mi miejsca, kiedy usłyszałam pukanie w drzwi.

Zaprzestałam na chwilę pakowanie i stanęłam właściwie nie wiedząc czy otworzyć. Zdecydowałam się to zignorować i dalej wrzucałam rzeczy do torby.

Pukanie ustąpiło, ale zamiast tego ktoś wszedł swobodnie do mieszkania. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Justin.

- Hej. - przywitał się uważnie skanując mnie i torbę przede mną na podłodze. - Wyprowadzasz się?

- Tak. - cóż, tak właściwie to mnie wyrzucają.

- Gdzie? - i co mam mu odpowiedzieć? Pod most, czy zajmę miejsce jakiegoś ćpuna co się zaćpał na skłocie?

- Um.. do innego mieszkania. - oczywiście, skłamałam. Ostatnio coraz lepiej mi to wychodzi.

- Do jakiego? - nie dał za wygraną.

- Innego. Słuchaj, jestem trochę zajęta, więc jak możesz... - chciałam zmienić szybko temat i go wyprosić, ale mi przerwał.

- Nie masz gdzie się podziać, prawda?

Skąd wie? Z zaskoczoną miną odwróciłam się w jego stronę.

- Co? Skąd ten pomysł? - udawałam, że wcale nie ma racji. Choć miał.

- Wyjaśnijmy sobie coś. - podszedł do mnie szybko, tak że nawet nie miałam czasu zareagować.

Złapał mnie w tali, przyciągnął do swojego torsu i łapczywie pocałował. Nie opierałam się. Wiedział jak na mnie działa. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i to wykorzystywał.

Przeniósł dłonie na moje pośladki ściskając je, aż wyprostowałam plecy i przylgnęłam piersią mocniej do jego ciała. Całował mnie z pasją. Miałam wrażenie nawet, że z uczuciem, choć to niemożliwe. Wiedziałam, że całować mnie można tylko z pożądania. Nie da się mnie darzyć uczuciem.

Odrzuciłam te myśli i trzymając dłonie na jego karku, przyciągnęłam go jeszcze bliżej, o ile to w ogóle było możliwe. Chłopak złapał mnie za uda i uniósł do góry. Oplotłam nogami jego biodra, kiedy posadził mnie na pobliskim biurku.

Oderwał się ode mnie, ciężko dysząc.

Nie otworzyłam od razu oczu, chciałam się cieszyć tą chwilą w samotności. Cóż, w mojej głowie - w samotności. Otworzyłam oczy dopiero jak poczułam dotyk jego dłoni na policzku. Drugą rękę wciąż trzymał na moim biodrze.

- Jesteś gównianą kłamczuchą. - szepnął i ostatni raz mnie pocałował.

Myślałam, że kłamanie wychodzi mi najlepiej. Okłamywałam każdego w pobliżu i nikt nigdy mi nie zarzucił, że mi nie wierzy. Ale on tak. On to widział. Czy jestem faktycznie taka gówniana, czy on w tak krótkim czasie mnie rozgryzł?

Siedziałam dalej na biurku a on rozglądał się po mieszkaniu.

- Po co przyszedłeś? - odważyłam się odezwać.

- Chciałem Cię zobaczyć. - usiał na kanapie. - I pocałować. - uśmiechnął się szelmowsko i puścił mi cholerne oczko.

Nie odpowiedziałam. Co miałam powiedzieć ''ja też chciałam i chcę to powtórzyć''? Bzdura.

Zeskoczyłam z biurka i nie patrząc w jego stroną uciekłam do kuchni zapalić. Tak, dym mnie nieco uspokoi.

- Poczęstujesz mnie? - wydawało mi się, że moje odejście było aluzją, że nie chcę być z nim w jednym pomieszczeniu. Jestem taką kretynką. Z jednej strony chcę go pocałować, a z drugiej nie chcę być z nim w jednym pomieszczeniu.

- Bierz. - wskazałam ręką na papierosy, które leżały na blacie.

Szatyn wyjął jednego i usiadł obok mnie odpalając go i ciągle mi się przyglądając.

- Więc, gdzie zamierzasz się podziać? - zaciągnął się a ja wpatrywałam się jak zahipnotyzowana jak wypuszcza dym z ust,

Oprzytomniałam dopiero jak się uśmiechnął chytrze.

- Um.. mówiłam, że mam... - znowu nie dokończyłam, bo mi przerwał.

- Wydaje mi się, że ustaliliśmy, że jesteś kłamczuchą, więc zapytam jeszcze raz. Gdzie zamierzasz się podziać?

- Nie wiem, może u znajomych. - tym razem kłamstwo mi wyszło. Wiedziałam, że nie zatrzymam się u nikogo, bo nikt by mnie nawet nie przyjął. Może Meg, ale na jedną noc, ale to nie było dobre wyjście biorąc pod uwagę, że spotyka się z Patrickiem.

- Jakoś Ci nie wierzę. - kurwa, dobry jest.

- To twój problem. - wywróciłam oczami.

- Mam mieszkanie na Manor Drive. Możesz się tam zatrzymać przez miesiąc, myślę że do tego czasu znajdziesz coś. - wpatrywałam się w niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Czy on właśnie zaproponował mi mieszkanie?

- Co za to chcesz? - musi być haczyk.

I był, bo uśmiechał się.

- Skąd wiesz, że coś za to chcę? - znów się zaciągnął i przybliżył twarz do mojej, wydmuchując dym wprost na mnie. Zamrugałam oczami i uchyliłam wargi, zaczynając ciężej oddychać. Nie wincie mnie, reaguje tak zawsze.

- A nie chcesz? - zgasiłam niedopałek nawet nie patrząc czy w trafiłam do popielniczki.

Znów się zaciągnął i przysunął tak blisko, że wargami dotknął moich. Uchyliłam swoje szerzej a on wypuścił dym wprost do moich ust. Mocno wciągnęłam dym w płuca, chwilę później odchylając głowę do tyłu i go wypuszczając.

Opuściłam głowę, znajdując się dokładnie w tej samej pozycji co wcześniej. Justin wciąż siedział nachylony w moją stronę, nie wykonując żadnego ruchu, prowokując mnie swoimi ustami. Och, pieprzyć to.

Przywarłam mocno do niego, rozkoszując się jego smakiem. Oddał pocałunek z taką samą siłą i złapał mnie za głowę dwoma rękami trzymając mocno żebym się nie oddaliła. Nawet nie wiem co się stało z jego papierosem. O czym ja myślę? Pieprzyć tego papierosa.

Chciałam więcej. Chciałam żeby nie skończyło się tylko na pocałunku.

Powoli się podniosłam a chłopak mocniej ścisnął moją głowę. Nie, nie miałam zamiaru się oddalać. Usiadłam mu na kolanach okrakiem i otarłam się o niego. Wydobył cichy jęk i poluźnił moją głowę.

Oderwałam się od niego i zaczęłam całować jego szyję, ręce wkładając pod jego koszulkę i badając klatkę piersiową.

- Chcę żebyś przestała ćpać. - wydyszał i złapał mnie za pośladki co spowodowało, że znów się wypięłam pierś w jego stronę znów ocierając się o niego.

Nie docierał do mnie sens jego słów. Byłam tak podniecona, że zgodziłabym się na wszystko.

- Yhm. - mruknęłam zasysając jego skórę u podstawy szyi, z pełną świadomością, że zostanie ślad. Mój ślad.

Oderwałam się od szi i znów wpiłam się w jego usta. Nie protestował.

Znaczyłam ślady palcami na jego klatce piersiowej kiedy on wsuwał mi powoli ręce pod spodnie i bieliznę, aby ścisnąć mnie tym razem za nagie pośladki.  Jego ręce były gorące a mnie to jeszcze bardziej pobudzało. 

Skierowałam swoje dłonie w dół, mając w zamiarze wsunąć jedną w jego spodnie kiedy rozdzwonił się telefon. Nie mój, jego. 

Szybko wyciągnął ręce z moich spodni.

Jęknęłam z nie zadowolenia i przerwałam pocałunek tylko po to, aby przejść ustami do jego ucha.
- Nie odbieraj. - szepnęłam i przygryzłam płatek.

Nie posłuchał i sięgnął do kieszeni po telefon. Nie chciałam żeby odbierał. Chciałam żeby skupił się wyłącznie na mnie. Zaczęłam całować mu znów to samo miejsce na szyi, na której zostawiłam wcześniej ślad. i potarłam ręką jego krocze. Cóż, nabrzmiałe krocze. 

Wydał z siebie odgłos zadowolenia i zaczął się wiercić. Uśmiechnęłam się w myślach, ale ku mojemu zadowoleniu odebrał telefon.

- Sł-słucham. - odchrząknął.  

Usłyszałam stłumiony damski głos po drugiej stronie. Przestałam go całować i chciałam zejść, ale przetrzymał mnie obejmując mocno w talii wolną ręką.

- Coś się stało? - zapytał do telefonu patrząc mi w oczy.

Nie chciałam podsłuchiwać, więc odwróciłam wzrok znów próbując wstać. Na marne.

- Dobrze, będę niedługo. ... Nie wiem za ile, jestem zajęty ... Tak, muszę kończyć. Pa. - rozłączył się i rzucił telefon na blat za nim.

Mocniej ścisnął mnie w talii a drugą ręką złapał za głowę, chcąc znów złączyć nasze usta. Ale się wyrwałam i wstałam. Nie chciałam kontynuować. Co jeśli to jego dziewczyna? 

Czułam się źle, ale chyba dlatego że mnie zignorował kiedy powiedziałam mu żeby nie odbierał a on zrobił swoje, po czym jak gdyby nigdy nic chciał dokończyć to co zaczęliśmy. Mnie niestety było przykro i opadło ze mnie całe napięcie.

- Co jest? - zmarszczył brwi.

- Musisz już iść, ktoś chyba na Ciebie czeka. - skrzyżowałam ramiona na piersi.

- Poczeka. - wstał i podszedł do mnie chcąc mnie pocałować.

- Po prostu idź. - odwróciłam głowę.

Popatrzył na mnie, uniósł brwi i pokręcił głową. Nic nie mówiąc wyszedł zostawiając mnie w kuchni.

...

Siedząc na łóżku w nocy, po dużej dawce kokainy patrzyłam na ścianę na wprost mnie. W tamtym momencie była bardzo interesująca. Zostało mi ponad pół woreczka, więc chwilowo o to mogłam być spokojna. Byłam ciekawa czy Patrick zauważył brak, ale zapewne miał tego dużo więcej, więc jeden woreczek nie robił różnicy.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam komórkę i odblokowałam.


Justin: Przyjadę jutro po 12. J.

Ja: Po co?

Justin: Zaoferowałem Ci mieszkanie, pamiętasz? 

Faktycznie zaoferował ale co chciał w zamian? Coś mi się kojarzy, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć co mówił.

Ja: Co chciałeś w zamian?

Nie odpisywał jakieś 15 minut. Zwątpiłam, że w ogóle coś odpowie i chciałam odłożyć komórkę, kiedy za wibrowała mi w dłoni.

Justin: Czemu nie śpisz?

Odruchowo spojrzałam na zegarek. 2:43. Nie wiedziałam, że jest tak późno, zwykle po dragach tracę poczucie czasu.

Ja: Bo myślę o tym czego nie zdążyliśmy zrobić.

Mój umysł pracował teraz inaczej, jutro albo nie będę tego pamiętała, albo będę i będę też żałować.

Justin: A co chciałaś zrobić?

Ja: Dużo rzeczy.

Justin: ?

Ja: Ściągnąć Ci ubrania?

Justin: I co jeszcze?

Ja: Żebyś ty ściągnął moje.

Nakręcała mnie ta zabawa.

Justin: Do zobaczenia jutro po 12.

Czy on musi zawsze przerywać w takich momentach? Mimo to uśmiechnęłam się i opadałam na poduszki. Byłam w cudownym stanie.

_________________________________________________________

Trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału, ale kompletnie nie miałam weny :(
Dziś postaram się napisać trochę następnego, więc mam nadzieję że pojawi się nie długo;)
Co myślicie? ;)


6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, serio. Szkoda mi jej bardzo. Mam nadzieję, że Justin jej pomoże i zamieni jej marne życie w lepsze

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! no i tyle :) @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  3. jeejku! cudne. naprawdę, to opowiadanie to jedno z najlepszych. czekam na następny rozdział z niecierpiwością:)
    @whtshatninkid
    xx

    OdpowiedzUsuń

Zabraniam kopiowania treści bloga!